34-letni mężczyzna utonął w zalewie w Kobylej Górze. Do tragedii doszło w niedzielne przedpołudnie – 26 lipca. Mieszkaniec gminy Lututów prawdopodobnie wcześniej pił alkohol.
Informację o utonięciu dyspozytor straży pożarnej i dyżurny policji otrzymali przed godz. 10.30. Na miejsce zadysponowano miejscową jednostkę OSP Kobyla Góra oraz zastęp z JRG Ostrzeszów. Dodatkowo powiadomiono specjalistyczne grupy nurków z Wrocławia i Konina, które później zostały odwołane, gdyż 34-latka, przed przybyciem strażaków, na brzeg wydobyli świadkowie oraz ratownik kąpieliska. W poszukiwaniach pomagali również członkowie Jacht Klubu „ORION”, którzy także są ratownikami. Mężczyznę odnaleziono w odległości około 10 metrów od linii brzegowej. – Nasi ratownicy stwierdzili brak oznak życiowych, przystąpili do reanimacji, ponieważ na miejscu jeszcze nie było pogotowia ratunkowego. Reanimację prowadzili do czasu jego przybycia – informuje st. kpt. Tomasz Jabłoński z ostrzeszowskiej komendy straży pożarnej. Niestety, przywrócenie czynności życiowych okazało się bezskuteczne. O godz. 11.23 lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził zgon mężczyzny.
Jak się okazało, 34-latek był mieszkańcem gm. Lututów. Do Kobylej Góry przyjechał z dwójką swoich kolegów. Trójka znajomych dzień wcześniej, w sobotę, bawiła się w klubie EPOKA. Towarzystwo w niedzielę z samego rana postanowiło wypocząć nad zalewem. 34-letni mężczyzna poszedł popływać od strony niestrzeżonej plaży. Po chwili zniknął pod wodą. Kiedy koledzy stracili go z oczu, natychmiast wezwali pomoc. Według ustaleń policji, mężczyzna wraz z kompanami prawdopodobnie wcześniej spożywał alkohol.
To nie pierwszy tragiczny wypadek nad tym akwenem, który, dodajmy, niedawno został oznaczony znakiem „Czarny Punkt Wodny”. Na początku czerwca 40-letni mężczyzna z ciężkimi obrażeniami trafił do ostrowskiego szpitala po tym, jak w miejscu objętym zakazem kąpieli skoczył na główkę i uderzył w dno. Niestety, mężczyzna kilka dni później zmarł.
RED