W Gospodarstwie Szkółkarskim Krzewów Ozdobnych E. P. Burziwoda i Syn w Kobylej Górze zorganizowano dni otwarte (weekend (10 i 11 września). W ciągu dwóch dni miejsce to odwiedziło setki osób. Nikt nie wychodził stamtąd z pustymi rękami.
Oni wiedzą, co to miłość do roślin. Szkółka w Kobylej Górze to firma z wieloletnią tradycją. Od ponad 20 lat prowadzą ją państwo Elżbieta i Piotr Burziwoda. W pracy pomaga im syn Maciej. Wcześniej hodowlą roślin zajmowali się rodzice pana Piotra. Przedsiębiorstwo nastawione jest głównie na produkcję młodzieży, czyli roślin od nasadzenia do wyhodowania ich do większych rozmiarów celem dalszej sprzedaży. Rozmiary szkółki imponują. – U nas można dostać praktycznie wszystko, mało jest roślin, których nie posiadamy – tłumaczy pani Elżbieta. – Staramy się, aby klienci mogli dostać u nas kompleksowo wszystko. Wprawdzie nie mamy pełnej owocówki, bo tego nie mamy w swojej produkcji, ale mamy krzewy owocowe, więc zawsze coś się znajdzie – dodaje.
Gospodarstwo Szkółkarskie Krzewów Ozdobnych Burziwoda jest najprawdopodobniej największym w Wielkopolsce i jednym z większych w kraju. Obecnie rośliny produkowane są w 50 tunelach foliowych. W jednym takim tunelu znajduje się 220 tys. sadzonek. Wystarczy wspomnieć, że rocznie firma produkuje około 2 milionów sadzonek tui szmaragdowej. Rośliny z Kobylej Góry trafiają nie tylko na rynek polski. Eksportowane są m.in. do Czech, na Słowację, Ukrainę, Węgry, a także do Holandii, Niemiec i Bułgarii.
Drzwi otwarte zorganizowano w tym gospodarstwie po raz pierwszy, bo jak się okazuje, prosili o to klienci. Wielu nawet nie wiedziało, że w okolicy jest taka firma. – Niektórzy chcieli, żeby było otwarte w niedziele, na co my się nie zgadzamy, bo pracownicy też muszą wypocząć – mówi E. Burziwoda. – My też to musimy uszanować, że pracownik musi mieć czas wolny dla siebie, dla rodziny. Staramy się nie robić w niedziele żadnych otwartych sprzedaży, ale wiemy, że niektórzy nie mają możliwości przyjechania, nawet zobaczenia, mało tego – niektórzy nawet nie mają pojęcia, że u nas jest szkółka. Widzą jakieś tunele, nie wiedzą dokładnie, o co tam chodzi, czy to jakieś pomidory, ogórki, i nie wiedzą, że tu w ogóle istniejemy, dlatego pomysł by pokazać, że my tu jesteśmy i że u nas można coś kupić. Jeżeli klienci z Ostrzeszowa nie wiedzą, że my tutaj mamy szkółkę, to co dopiero mówić o klientach z Ostrowa, Kalisza czy gdzieś z rejonu powiatu ostrzeszowskiego. Jest to taki dzień, gdzie można to ogłosić, pokazać, nie wszyscy muszą kupić, ale mogą zobaczyć. Myślę, że teraz będzie o nas troszeczkę głośniej.
Akcję nazwano Hortensjowy Zawrót Głowy. Tytuł nieprzypadkowy, bowiem właśnie teraz w ogrodach jest pora na hortensje, zwłaszcza drzewiaste i bukietowe, a hodowlą m.in. tych krzewów zajmuje się również szkółka, która zaprosiła do siebie 10 i 11 września.
Już na wejściu gości witały uśmiechnięte panie, wręczając przybyłym – zupełnie za darmo – drzewka. Dla każdego były też słodycze i owoce. Ale prawdziwa uczta zaczęła się z chwilą przekroczenia bramy, i bynajmniej nie chodzi o ucztę w rozumieniu biesiady, ale tą dla oczu. Zachwyt wzbudzały kwiaty, krzewy, drzewka… Na ogromnym placu znajdowało się kilkadziesiąt odmian roślin ozdobnych, ale nie brakowało też krzewów owocowych. Nie brakowało też ozdób, m.in. bukietów, w których oczywiście królowały białe, zielone i różowe hortensje. Było na co patrzeć, a także gdzie chodzić.
Ci, którzy przyjechali z myślą o zakupie czegoś ładnego do swojego ogrodu, mieli nie lada problem – bo wszystko było piękne i wszystko chciałoby się mieć. Gospodarze zadbali o to, aby każdy mógł wybrać właściwą do swoich potrzeb roślinę. O to zatroszczyły się panie, które radziły klientom. Ubrane w czerwone stroje były łatwo rozpoznawalne i – co najważniejsze – bardzo chętne do pomocy.
To nie jedyne atrakcje, jakie czekały na klientów w minioną sobotę i niedzielę. Od godziny 11 każdego dnia odbyły się bezpłatne konsultacje z ochrony i nawożenia roślin ozdobnych. Porady prowadzone były przez specjalistę, dr. Janusza Mazurka, zajmującego się doradztwem w zakresie roślin ogrodniczych w Arboretum w Wojsławicach oraz będącego wykładowcą na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu i Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Doktor na co dzień współpracuje również z kobylogórską szkółką i raz w miesiącu doradza jej klientom.
Ponadto przybyli mieli okazję podpatrzeć, jak uformować roślinę, oraz jak sadzić i nawozić. Nie obyło się bez mnóstwa pytań, na które chętnie odpowiadano.
Kiedy dorośli oglądali rośliny, ich dzieci przebywały bezpieczne w specjalnie wyznaczonym dla nich kąciku, gdzie rysowały kredą, układały klocki, puszczały bańki mydlane…
Wśród klientów byli ci stali, ale i zupełnie nowi, którzy – jak już wspominaliśmy – nigdy wcześniej nie słyszeli o szkółce. Nie dziwi zatem, że często dało się słyszeć słowa: „jak tu pięknie!”.
Jak przystało na dni otwarte, gospodarze przygotowali na tę okazję wiele promocji. Wystarczy wspomnieć, że niektóre hortensje można było już kupić za jedyne 6 zł. Podobnie jak borówkę amerykańską.
(KIR)