Jak gmina bazująca na ekologii, czystej wodzie i powietrzu, może chcieć wprowadzić w bezpośrednią bliskość już istniejącego osiedla domów jednorodzinnych i lasu, tereny przemysłowe?! – pytanie takie do władz Kobylej Góry skierował jeden z mieszkańców, uczestniczący w minionej sesji Rady Gminy.
Jednym z najbardziej burzliwych momentów ostatniej sesji, która odbyła się w piątek, 26 maja, było podjęcie uchwały w sprawie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy Kobyla Góra.
Obszarem opracowania studium objęto cały teren gminy w jej granicach administracyjnych, gdyż to obowiązujące dotychczas – z 1999 roku, nie spełniało wymogów obecnie obowiązującej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
24 marca br. zorganizowana została dyskusja publiczna nad rozwiązaniami przyjętymi w projekcie studium i prognozie oddziaływania na środowisko. Do studium wyłożonego do publicznego wglądu wniesiono 37 uwag, z których uwzględniono zaledwie 3. Nic więc dziwnego w tym, że co niektórzy z mieszkańców postanowili wziąć udział w piątkowych obradach.
Jak się okazuje, do zagospodarowania jest prawie 22 ha gruntów w Kobylej Górze, nieopodal oczyszczalni ścieków. – Czy spośród tych 22 hektarów, jeżeli jest w planach gminy rozwój działalności usługowej, magazynowej, składowej, produkcyjnej, czy akurat ta działalność musi być zlokalizowana między ścianą lasu, gdzie idzie rzeczka od zalewu w kierunku Rybina, a z drugiej strony osiedla domków, gdzie ludzie mieszkają całorocznie i coraz więcej będzie ich mieszkać – dopytywał mieszkaniec osiedla domów jednorodzinnych. – Czy komisja nie widzi, że to jakaś jest kolizja, bo nie wystarczy przy drodze stawiać piękne napisy, czysta woda, las. Wszystko pięknie, ładnie, ale przecież ta gmina dotychczas rozwijała się na bazie turystyki i wypoczynku. W tak pięknym terenie zamiast w studium zagospodarowania przeznaczyć ten teren pod zabudowę i dać nagłośnienie do Wrocławia i będzie bardzo dużo mieszkańców, którzy chcą się na stale tu wprowadzać, a nie wprowadzać tam składy, produkcję przemysłową – argumentował mężczyzna. – Gmina nie posiada innych terenów o takim obszarze, które mogłyby być przeznaczone na cele przemysłowe, a przychodzą do urzędu inwestorzy pytający, czy gmina posiada w swoim zasobie tereny pod przemysł – odpowiadał wójt Wiesław Berski.
Nie jesteśmy gminą nadmorską
– Dobrze państwo wiecie, że kładziemy duży nacisk na turystykę, bo tym się chwalimy. Ale proszę spojrzeć na dochody i wydatki, my nie jesteśmy gminą nadmorską, żeby takie dochody osiągnąć jak tamte gminy. Dlatego też niestety część tego przemysłu jest nam potrzebna. Zapisy są takie, że jest to przemysł nieuciążliwy, tam jest kwestia powstania dwóch, trzech hal produkcyjnych – tłumaczył Berski. Jak mówił, w najbliższym czasie do Kobylej Góry ma przyjechać przedstawiciel z Łódzkiej Strefy Ekonomicznej, do której miałyby wejść kobylogórskie grunty.
Jak mówił wójt, na terenie gminy są też inne działki, z tym, że należą one do Agencji Rolnej. Znajdują się one przy drodze wojewódzkiej w Pisarzowicach i gmina nie ma wpływu na to, co na nich będzie się znajdować. – Zatrują powietrze. Ja już mam 70 lat, długo nie pożyję, ale przyjdą następne młode pokolenia. Czy nie lepiej mieć etykietę czystej gminy o czystym powietrzu i wodzie? W perspektywie czasu nie opłaci się w ten teren wpuszczać przemysłu – inicjator dyskusji nie dawał za wygraną i apelował, aby z przemysłem iść w stronę Pisarzowic. To nie spodobało się sołtysowi tej wioski. – A tam jacyś inni ludzie mieszkają niż tu? Jest między nimi jakaś różnica? – oburzył się Janusz Kapica.
Głos w sprawie zajął również obecny zastępca wójta Grzegorz Kryjom, który podkreślał, że studium jest tylko szkicem czy kierunkiem, a nie podstawą wydania decyzji. – Jak najbardziej macie państwo prawo wnosić uwagi. Dopiero gdy gmina przystąpi do planu zagospodarowania przestrzennego, który jest podstawą wydawania decyzji administracyjnych, można uwzględniać wszelkie zapisy. (…) My przygotowując plan będziemy mogli uwzględnić państwa wnioski, będziemy mogli przeanalizować te wszystkie uwagi i warto tego czasu nie przegapić – uspakajał.
Nie zgodził się z nim radny Paweł Miszkieło, który poparł stanowisko broniącego swej okolicy mieszkańca. – Gdyby najpierw był przemysł, a później tereny rekreacyjne, to każdy z tych ludzi by się tam osiedlał na własną odpowiedzialność. Fundujemy coś zupełnie innego. Najpierw jest teren rekreacyjny, a później obok niego budujemy przemysł – zauważył. – Uważam, że pan wicewójt mija się z prawdą. Danie szkicu i kierunku, że tam ma być przemysł, jednoznacznie kategoryzuje, że w przyszłości tam raczej będzie przemysł. Tam już nie powstanie park.
Po burzliwej dyskusji uchwałę podjęto 10 głosami ,,za”. Dwoje radnych wstrzymało się od głosu. Czy teraz gmina na pewno skorzysta z wprowadzenia strefy przemysłowej w otoczenie lasu i domów jednorodzinnych? To zweryfikuje czas.
MaG
Przemysł niestety ale jest potrzebny.
Przemysł jest potrzebny to mało powiedziane – jego jest za mało i trzeba rozwijać – to podstawa dobrobytu – to jasne, ale przemysł w miejscowości turystycznej jak Kobyla Góra jest kompletną pomyłką. Tu powinno być miejsce odpoczynku i relaksu, świeżego powietrza, zieleni i ciszy. Tymczasem mamy kierunek na smród i hałas. To tak jakby zamienić funkcje salonu z WC. Nie robi się kupy w salonie! To jest takie myślenie właśnie. Pomysł na przemysł w Kobylej jest bardzo ograniczonym i krótkowzrocznym, a tymczasem nie przedstawia się koncepcji dot. rozwoju turystyki – Kobyla przestała się rozwijać w tym kierunku zupełnie. Błąd.