„Foodszak”, czyli wędrujący po całej Polsce samochód, z którego serwowane są między innymi pyszne naleśniki, czy świeże owocowo-warzywne koktajle, przez kilka dni widoczny był przy tamie kobylogórskiego Zalewu. Zyskująca coraz większą popularność mobilna naleśnikarnia zmuszona była do zaprzestania działalności w wymienionym miejscu, co wywołało spore zamieszanie wśród jej sympatyków i nie tylko.
“Foodszak niestety będzie zamknięty. Jest nam bardzo przykro, że nasza piękna Kobyla Góra nie może się rozwijać przez pana P., który przywłaszczył sobie teren przy zalewie. Mamy nadzieję, że to się szybko zmieni i będziemy mogły ugościć Was jeszcze raz najpyszniej jak umiemy” – mogliśmy przeczytać kilka dni temu na profilu facebookowym „Foodszaka”.
Jak się dowiedzieliśmy, foodtrack do Kobylej Góry przyjechał tylko i wyłącznie na weekend majowy. – Wcześniej zgłosiliśmy to do gminy, że chcemy postawić foodtracka i prowadzić sprzedaż. Dostaliśmy na to pozwolenie. Można było stanąć na miejscach gminnych. Ustaliliśmy, że miejsce przy tamie, gdzie stoją kosze gminne i jest położona kostka przez gminę, jest miejscem gminnym. Tak myślał sołtys – informuje pracownica „Foodszaka”. Po dopełnieniu niezbędnych formalności, w niedzielę – 1 maja, samochód pojawił przy tamie kobylogórskiego zalewu. Niestety, jednemu z lokalnych przedsiębiorców prowadzących swoją działalność gastronomiczną również w okolicach tamy przy Zalewie nie spodobał się nowy lokator i postanowił się go skutecznie pozbyć. Jego zastrzeżenia co do działalności Foodszaka wzbudziły warunki sanitarne, a także 1okalizacja, o czym nie omieszkał poinformować odpowiednich służb. Pierwsza policyjna kontrola zjawiła się już pierwszego dnia działalności „Foodszaka” w Kobylej Górze. – Nasza cała firma prosperuje legalnie, czyli mamy i odbiory sanepidu, i kasę fiskalną, i wszystko jest zgodnie z prawem; policja sprawdziła. Sprawdziła też dokument, że możemy tam w tym miejscu stać, więc mogłyśmy sprzedawać do końca dnia – opowiada pracownica.
Mimo iż udało się foodtrackowi przejść kontrolę pozytywnie, to policyjne służby we wtorek, 3 maja pojawiły się znowu. Tym razem jednak nie było już tak różowo. Okazało się, że ktoś doniósł na policję, iż foodtrack stoi na terenie, którego właścicielem nie jest gmina, jak sugerował sołtys Kobylej Góry, a Lasy Państwowe. Okazało się to prawdą. Fakt ten potwierdził również wójt Kobylej Góry Wiesław Berski. Przez niedopatrzenie właściciele „Foodszaka” jeszcze tego samego dnia otrzymali policyjny nakaz zaprzestania tam działalności. Cały szkopuł sprawy nie tkwi jednak w tym, że foodtrack musiał zostać zamknięty, a w tym, że ktoś ewidentnie chce pozbyć się jakiejkolwiek konkurencji z terenu przy Zalewie w Kobylej Górze i wykorzystuje w tym celu wszelkie sposoby. – Nie byliśmy wcześniej świadomi, że takie sytuacje jakie nas spotkały w weekend, mogły mieć miejsce dla kogokolwiek. Nie wchodzimy już w polemikę gruntów, gdyż sytuacja jaka nas spotkała była nieumyślną pomyłką, ale doświadczyłyśmy nieprzyjemności nawet wtedy, gdy w niedzielę, „jeszcze” prawnie, prowadzona była sprzedaż – opowiada kobieta zatrudniona w foodtracku. Właściciele wędrującej naleśnikarni nie mają wątpliwości co do tego, kto próbował utrudnić im działalność. – Miałyśmy możliwość ugościć mieszkańców Kobylej Góry i okolic tylko przez dwa dni w maju. To nie był nasz akt desperacji zarobku, to była chęć spędzenia dobrze czasu z przyjaciółmi, z mieszkańcami. Słyszałyśmy pogłoski, że pan P. rozpowiada, że „wszędzie jesteśmy niechciane”. Przykro nam to słyszeć, że oczernia nasz wizerunek bezpodstawnie. Pozostawia fałszywe, złe o nas komentarze na portalach internetowych, podpisując się swoim imieniem i nazwiskiem, że nie posiadamy odbioru sanepidu, co oczywiście jest nieprawdą. (…) „Foodszak” to pasja, w prace wkładamy całe serce, nie pozwolimy by ktoś bezpodstawnie wygłaszał o nas fałszywą opinię tylko dlatego, że prowadziłyśmy sprzedaż w tym samym rejonie – tłumaczy pracownica „gastronomii na kółkach”.
Co ciekawe przedsiębiorca odpowiedzialny za całe zamieszanie nie kryje się z tym i odpowiada na wszelkie negatywne komentarze jakie pojawiły się na jego temat na portalu internetowym, w związku ze sprawą. – Wyjaśniam, że posiadam umowę dzierżawną całoroczną, pozwolenie na prywatne molo, podstawowe warunki sanitarne i wszelkie zezwolenia związane z prowadzeniem gastronomii, nie tak jak buda “Foodszak”, i z doświadczenia proponuję, żeby posiadał podstawowe warunki sanitarne, a przede wszystkim pozwolenie sanepidu na produkcję zdrowej żywności (produkcji soków), zarówno proponuję wydzierżawić odpowiedni teren, którego jest bardzo dużo wokół zalewu, i można zainwestować i rozwijać się, i wtedy wszystko byłoby jasne. A chamstwem jest to, jak jakaś ‘buda’ przyjeżdża na weekendy pod nos, która nie posiada odpowiednich dokumentacji. A ja gwarantuję, że “BAR TAMA” nie podjedzie pod nos “Budy”, która zostanie zlokalizowana w innym miejscu – informuje Józef Pyta na portalu internetowym www.kobylagora.info.pl
Poprzez nagłośnienie całej sprawy właściciele „Foodszaka” chcą pokazać problem z jakim spotkały się zamierzając nie na stałe a tylko gościnnie zawitać do Kobylej Góry. – Zależy nam, by pomóc Kobylej Górze się rozwijać, dać możliwość innym działać w tym miejscu. Pokazać problem. Pozwolić lokalnym osobom otworzyć nowe biznesy i pokazać, że ludzie chcą spędzać czas w innym stylu, zdrowo. Dajmy możliwość wykorzystać potencjał tego miejsca – tłumaczą. Warto także dodać, że ich zamiarem nie była walka o miejsce a współpraca, której niestety zabrakło. Szkoda, bo według oceny bywalców Zalewu brakuje tam właśnie miejsc, gdzie można by smacznie i zdrowo coś zjeść czy wypić. Szczególnie w niedziele już od godzin porannych przy tamie zauważyć można osoby aktywnie spędzające czas – biegające, maszerujące z kijkami, czy jeżdżące na rowerze. Te osoby, a także inni spędzający czas nad zalewem, z przyjemnością kupiliby zapewne koktajl ze świeżych owoców czy warzyw i odpoczęli na leżakach wśród dźwięków lasów i wody.
KK
źródło: „Nasze Strony Ostrzeszowskie” nr 19/2016
żenujące jest zachowanie Pana Pyty.. jego „buda” to tylko same śmieci smażone w frytownicy wcześniej odmrażane kilkakrotnie… prywatne molo??!! stoi z bramą jak do getta, do której klucz ma tylko szanowny pan P. Nie wiem jak władze Kobyla Góry zgadzają się na coś takiego, ale niestety widok molo z bramą ogrodzeniową szpeci a nie zdobi..a „buda” pana Pyty i jego poziom gastronomy daje tylko złe rekomendacje Kobylej Górze
Pyta ma śmierdzące jedzenie !!!i robi hałas muzyką disco polo nie da się tego słuchać+ śmierdzące jego zabawy. Kobyla Góra potrzebuje foodszaka swoi ludzie a nie Pyta.
Popieram! Zalew zamiast przyciagac czyms nowym promuje komunistyczne „budy” a potem sie gmina dziwi ze nie ma turystow..ale co ona moze im zaoferowac zamiast jak najwiecej nowosci sciagac nad zalew tj. Foodszak to stoi w miejscu bo tak wygodnie nic nie robic.. prywatne molo? Czy to molem mozna nazwac kawal rupieciarni az zal patrzec jak tak piekny obiekt z roku na rok niszczeje.. foodszaka zapraszamy nad ostrzeszowski basen tu napewno znajda sie chetni i mysle ze nie odmowia gosciny:)
proste bojkotować tego gościa nie kupować u niego
stara zola najlepiej by zrobiła porządek 😀
Kiedyś chcieliśmy coś u niego kupić do zjedzenia na szybko ale jak zobaczyłam jak pan p. Wsadził oblizany palec do parówki by sprawdzić czy jest ciepła myślałam że się porzygam, straciłam apetyt. Niech ten gość nie wypowiada się na temat sanepidu bo on nawet podstawowej higieny nie umie zachować.nie kupię od niego niczego bo nie wiem gdzie grzebal tymi swoimi łapami wcześniej.
Smród , bród i pedalstwo. Dziękuję
Czy ten Pan ma pozwolenie na budowę tego czegoś co miało wyglądać jak molo?! Bo na to chwilę wygląda to jak samowolka. Żenująca głośna muzyka okropne jedzenie i brak higieny… człowiek jak kupuje loda to cieszy się że on jest w papierku!
a tak w ogóle co to za gość ten Pyta?
Nie żebym bronił, ale biznes is biznes.
Niestety pan Pyta ma rację niestety, a błąd popełnił pan sołtys.
pyta oblizuje paluchy, nie kupujcie nic u niego!
Cokolwiek tu napiszcie to i tak on ma rację. Jedyne wyjście to tak jak pisał, wydzierżawić miejsce spełnić wymogi i w normalny sposób pozbyć się konkurencji. Dziwcie się pycie? A co wy byście zrobili?
KTO PYTA TEN PEDAŁ!!!